Złożywszy testament Edmunda Béraud, Desvignes schował go do komody, w której poprzednio umieścił przedmioty, przyniesione z willi Parc-Saint-Maur, a wdziawszy kostyum anglika, w jakim widzieliśmy go niejednokrotnie, wsunął w kieszeń dwie paczki biletów bankowych.
Ubrany tak i zmieniony, wyszedł drzwiami od strony bulwaru Beaumarchais’go.
Znalazłszy się na ulicy, wydostał pugilares, szukając w nim adresu notaryusza, u którego właściciel Parc-Saint-Maur miał kazać przygotować akt sprzedaży i kupna willi przy alei de l’Echo.
Ów notaryusz nazywał się Berthier; mieszkał przy ulicy Rivoli. Desvignes udał się tam bezzwłocznie.
Akt już gotowy i podpisany przez właściciela, oczekiwał tylko na podpis nabywcy.
Były sekretarz Mortimera podpisał nazwisko Wiliama Scott, które to miano, jak sobie przypominamy, przybrał wobec przedsiębiorcy, oprowadzającego go po willi, a zapłaciwszy umówioną sumę, stał się legalnym właścicielem posesyi, gdzie w przerażający sposób zamordował Edmunda Béraud.
Wyszedłszy od notaryusza, udał się na stacyę winceńskiej drogi żelaznej, kupiwszy tam bilet do Parc-Saint-Maur.
Nieprzezwyciężona dzika ciekawość pchała go, jak zwykle wszystkich zbrodniarzów, do obejrzenia miejsca, na którem spełnił morderstwo.
Wszedł obojętnie do mieszkania, gdzie odbył się ów straszny dramat nocny, zkąd udał się do ogrodu nad przepaść, w głębi której spoczywał trup jego ofiary.
Nie pozostał tu najmniejszy ślad zbrodni, po którym sprawiedliwość mogłaby odkryć mordercę.
Ptaki śpiewały w ogrodzie, pełnym blasków słonecznych. Głęboki spokój otaczał dom niezamieszkały.
Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/251
Ta strona została skorygowana.
X.