poruszył całą prefekturę, nikczemnik ten, szedł najspokojniej bulwarem w stronę pocztowego biura.
Przypominamy sobie, że umówił się z Włochem Agostinim, mieszkającym przy Paon-blanc, iż gdyby tenże miał mu coś do zakomunikowania, napisze list poste-restante, pod inicyałami X. Y. Z. pozostawiwszy takowy w biurze poczty, na bulwarze Beaumarchais’ego.
Zbliżywszy się do okienka, gdzie odbierano listy podobnego rodzaju, zapytał o takowy. Urzędnik podał mu kopertę zapieczętowaną, z której Desvignes, poszedłszy pod arkady Palais-Royal, wydobył list czytając:
„Od wczoraj wróciłem z Bléré. Zdołałem pozyskać żądane przez pana papiery; dla zasiągnięcia jednak bliższych objaśnień potrzeba abym się udał do Londynu. Proszę widzieć się zemną osobiście; rzecz nader pilna“.
Desvigues, schowawszy list do kieszeni, udał się niezwłocznie na ulicę Paon-blanc, do domu jaki opisaliśmy powyżej i zastukał do drzwi.
Włoch pośpieszył mu otworzyć.
— A! to pan — zawołał, poznawszy swojego klienta — dobrze żeś przyszedł.
— Odebrawszy list przed chwilą, spieszę na wezwanie; mów pan przedewszystkiem, jakie objaśnienia i papiery otrzymałeś z Bléré; później mówić będziemy o podróży do Londynu.
— Otóż — rzekł Agostini — pozyskałem następujące szczegóły: „Józef Arnold Desvignes, w siódmym roku życia umieszczonym został u swego stryja, starego kawalera. Gdy doszedł lat czternastu, wysłanym został dla kształcenia się do Paryża i oddanym do Szkoły Górniczej. W dwudziestym pierwszym roku życia wrócił do Bléré, gdzie mieszkał przez rok cały, prowadząc sprawę spadkową po rodzicach, którzy