Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/417

Ta strona została skorygowana.

— W ciągu dwóch, lub trzech dni i odtąd to właśnie, ku wielkiemu mojemu zdziwieniu, ów Edmund Béraud nie ukazał się więcej.
— Nie mógłżebyś pan zażądać jakich objaśnień co do pomienionego czeku z Kalkuty od bankiera Mortimera?
— Zmarł on przed miesiącem prawie.
— Ha! otóż okoliczność, która nam staje zaporą w tej sprawie. Mortimer bowiem znać musiał swojego klijenta i mógłby nam ważnych dostarczyć objaśnień. Dowiedzielibyśmy się, kto mógł tak szczegółowo i ściśle wiedzieć o dniu i godzinie przybycia Edmunda Béraud do Paryża. Zapewne to ludzie z Kalkuty... ktoś z biura bankowego Mortimera. Cios naprzód był przez nich przygotowanym, wykonawszy go, zniknęli. Kto oni są? Gdzie ich szukać... odnaleźć? Obecnie mogą być zdała od Francyi... Lecz pozwól pan, że ci uczynię jeszcze jedno zapytanie...
— Mów pan, proszę...
— Czy sądzisz pan, że Edmund Béraud, oprócz pomienionego czeku, miał przy sobie i inne walory pieniężne?
— Musiał je mieć... Człowiek tak bogaty nie pozostałby bez gotówki na swe osobiste wydatki. Zresztą nic łatwiejszego, jak nam to sprawdzić. Dom Mortimera w Kalkucie, pomimo zgonu nieodżałowanego zwierzchnika, przyśle nam szczegółowe wyjaśnienia o kapitałach, wypłaconych panu Béraud w dniu jego wyjazdu.
— Któż został spadkobiercą Mortimera?
— Młody człowiek, jego siostrzeniec.
— Wyślę dziś zaraz depeszę.
— A teraz pozwól, panie prokuratorze — wyrzekł przybyły — iż ja z mej strony poważę się zadać jedno jeszcze zapytanie.
— Jestem na pańskie rozkazy.
— Mamy w naszej kasie pięćdziesiąt jeden milionów, przygotowanych dla Edmunda Béraud, obecnie znikłego bez śladu. Co mamy robić z temi pieniędzmi?