— Zachować je, dopóki nie rozświetli sia ta sprawa i dopóki nie zgłoszą się prawni sukcesorowie Edmunda Béraud, jeżeli śmierć jego wykrytą zostanie. Nie mam, zdaje się, potrzeby, nadmieniać panu o natychmiastowem przyaresztowaniu kogokolwiekbądź, ktoby pojawił się w pańskiem biurze z żądaniem odbioru tej sumy.
— Wydam natychmiast w tym względzie odpowiednie rozkazy. Wyrzekłeś pan przed chwilą jeden wyraz, panie prokuratorze, który szczególnie zwrócił moją uwagę.
— Cóż takiego... jakiż to wyraz?
— Powiedziałeś pan: „sukcesorowie.“ Edmund Béraud musiał mieć rodzinę w Paryżu, skoro chciał się tu osiedlić. Kto wie, czy sprawcy zbrodni, jeżeli takowa spełnioną została, nie byli jego krewnymi, chcącymi tym sposobem przyśpieszyć schwytanie sukcesji? Jak pan sądzisz... czy nie należałoby wyszukać członków tej rodziny i zawezwać ich dla wybadania?
— Dla wybadania?... nie! jak na teraz przynajmniej — odrzekł prokurator. — Rozciągnąć nad niemi wypadnie tylko ścisły nadzór... co uczynimy bezzwłocznie, skoro ich odszukamy.
Po zamienieniu jeszcze słów kilku obaj mężczyźni rozeszli się i podczas, gdy reprezentant domu Rotszylda jechał na ulicę Lafitte, prokurator rzeczypospolitej zawezwał do siebie sędziego śledczego, któremu sprawa z Hotelu Indyjskiego poruczoną została, oraz naczelnika policyi, i długą miał z nimi naradę.
Agostini, zajmując się zebraniem żądanych objaśnień przez Arnolda Desvignes, tak o Jerzym de Nervey, jako i o krewnych Edmunda Béraud, znalazł chwilę czasu, aby się udać do Melanii Gauthier, jak to jej przyrzekł.
Młoda kobieta z radością pośpieszyła na jego przyjęcie, lwia część albowiem z łupu czterdziestu dziewięciu tysięcy franków przeszła do jej kieszeni.
— Jakże się udała pańska negocyacya? — zapytała z uśmiechem.
Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/418
Ta strona została skorygowana.