Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/433

Ta strona została skorygowana.

— Nie będzie mógł zeń korzystać, jak i spadkobiercy zarówno. Chcąc bowiem, ażeby dom Rotszylda powrócił złożone u niego miliony, potrzeba mu zwrócić pokwitowanie, jakie wydał.
— Wyrok trybunału może nakazać wypłatę; ma on wszelkie ku temu prawo.
— Trybunał nie wyda tego wyroku.
— Dlaczego?
— Ponieważ sprawiedliwość nie posiada i posiadać nie będzie dowodu śmierci Edmunda Béraud... Dla niej ów człowiek nie umarł, jest tylko nieobecnym, i lat trzydzieści musi upłynąć, zanim spadek legalnie otwartym zostanie. Dwaj ludzie tylko wiedzą o tem, co zaszło; oni dwaj tylko mogliby powiedzieć i dowieść tego.
— Pan znasz tych ludzi?...
— Znam.
— Wymień więc ich pan przed sądem, ocalisz mnie tym sposobem...
— Przed sądem nigdy!... Słyszysz pan... nigdy! Lecz panu ich wymienię.
— Mów pan... mów jaknajprędzej!
— Tymi dwoma ludźmi jesteś pan... i ja!...
Verrière drgnął przestraszony.
— Pan... i ja... — powtórzył.
— Pan?...
— Tak! — odrzekł zbrodniarz spokojnie. — Nie rozumieszże jeszcze?
— Ja nie chcę... lękam się zrozumieć...
— Ha! więc rozumiesz nareszcie! No... dalej... wypowiedz-że pan jasno myśl swoją...
— A więc mordercą mojego szwagra... człowiekiem, który posiada pokwitowanie domu Rotszylda na złożone u niego miliony... jesteś...
Tu Verrière nie dokończył rozpoczętego zdania.
Arnold, dobywszy papier z kieszeni, rozwinął go przed oczyma bankiera.