Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/449

Ta strona została skorygowana.

się w salonie z siostrą Maryą, gdy powóz zajechał przed pałac.
— Otworzyć bramę! — zawołał stangret.
Otwarto bramę na oścież i powóz, wjechawszy w dziedziniec, zatrzymał się u wejścia.
Siostra Marya, siedząc w pobliżu okna, uchyliła firankę, i wyjrzała na zewnątrz.
— Wuj przybył wraz z gościem... — wyrzekła.
— Dopiero w pół do siódmej... — ozwała się panna Verrière; — ojciec nigdy nie wraca tak wcześnie.
Bankier z Arnoldem, wszedłszy po schodach, zatrzymali się w przedpokoju, gdzie lokaj zdejmował z nich zwierzchnie okrycia.
— Panna Aniela jest w salonie? — zapytał Verrière.
— Tak, panie.
— Sama?
— Nie, wraz z siostrą Maryą.
Bankier skrzywił się z niezadowoleniem, Desvignes zmarszczył czoło zarówno.
Przypomniał sobie rozmowę obu kuzynek w wagonie i instynktownie, ów wcielony duch złego, uczuwał wstręt z rodzajem obawy na wspomnienie owej kobiety, która była uosobionym aniołem stróżem panny Verrière.
Mimo to były sekretarz z Kalkuty nie zniechęcał się tak drobną rzeczą. Gdyby nawet pomiędzy nim a siostrą Maryą miała rozpocząć się walka, był pewien na swoją stronę zwycięstwa. Bo jeżeliby, wbrew wszelkim oczekiwaniom, zakonnica stawiałaby jego zamiarom przeszkody, skruszyćby je potrafił.
— Nie jestem całkiem obcym twej córce, kochany bankierze — mówił, spostrzegłszy niezadowolenie Verrièra. — Miałem zaszczyt podróżować z nią kiedyś, jak ci wiadomo, drogą żelazną.
Służący otworzył drzwi salonu.