Pomiędzy nimi dwoma targ istnieje... Ja jestem sprzedanym towarem!
— Och! milcz, przez Boga... wołała siostra Marya, przestraszona wzrastającem uniesieniem kuzynki. — Wszakże są to tylko twoje przypuszczenia...
— Nie! to jest pewność! — przerwała żywo Aniela. — Ty chcesz mnie uspokoić, lecz w głębi myślisz toż samo! Ja czytam to w twych oczach... w twojem spojrzeniu... Gdybym żądała, byś zaprzeczyła temu, nie chciałabyś... bo wtedy skłamać ci byłoby trzeba... Tak! walka będzie straszną, lecz ja w niej wytrwam do końca... Mogą mnie zmiażdżyć i zabić... ale mnie nie zwyciężą!... Wolę śmierć nad krzywoprzysięstwo! Powiedziałam Emilowi Vandame, że go kocham... Przysięgłam mu, że cobądź nastąpi, ja do niego tylko należeć będę, i tej przysięgi dotrzymam. Wołałabym popełnić samobójstwo, niźli go zdradzić!...
— Biedne me dziecię... umysł twój błąka się widocznie, skoro mówisz o samobójstwie... — wołała siostra Marya, obejmując w ramiona kuzynkę, wybuchającą łkaniem. — Burzysz się przeciw nieznanej przyszłości... Walczysz z widmami, jakie być może, istnieją tylko w twej wyobraźni. Jutro śmiać się będziesz, jestem pewna z tego, co cię tak dziś przeraża. Wszak wiesz, ile cię kocham... wiesz, że twe życie jest mojem... Cierpię boleśnie, widząc łzy twoje. Pozwól mi się więc pocieszyć... Uspokój się... zaklinam! Nie okazuj swojemu ojcu cierpienia, którego obecnie nic nie usprawiedliwia, a skutkiem którego on jeszcze mocniej stałby się przeciwnym tak upragnionemu przez ciebie związkowi... Otrzyj łzy... droga, ukochana... Czegóż bo masz się tak dalece obawiać? Gdyby się nawet i wszczęła walka, jest nas dwie do jej podtrzymania... Musimy zwyciężyć, bo Bóg będzie z nami!