Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/463

Ta strona została skorygowana.

Wtedy siostra Marya zawołała z rozpaczą:
— Boże! jeżeli nam nie dopomożesz... Aniela będzie zgubioną!
Poczem weszła do swego małego pokoiku, jaki zajmowała w mieszkaniu wuja.
Siostra Marya nie powiedziała kuzynce o zamiarze pomówienia z bankierem. Na cóż więc teraz miała ją smucić tak niepomyślnym skutkiem owej rozmowy?
Dziewczę zlękłoby się więcej jeszcze, ujrzawszy prawdę przed sobą w całej swej grozie.
Lepiej było milczeć i działać.
Co jednak zrobić, aby usunąć niebezpieczeństwo, zagrażające Anieli, ażeby obezwładnić nikczemny wpływ Arnolda Desvignes?
Siostra Marya albowiem dobrze pojmowała, że ów nieznany człowiek i dla niej będzie wrogiem zarówno i że przeciw to niemu walczyć należało.
Padłszy na kolana, w długiej, gorącej modlitwie prosiła Boga o pomoc i radę.
Skoro się podniosła po upływie blisko godziny, twarz jej wypogodziła się zupełnie, a oczy żywym blaskiem zajaśniały.
Przyszło żądane natchnienie.
Zdawało się jej, iż odnalazła broń na zwalczenie tego niebezpiecznego wroga, to żywe wcielenie złego, Arnolda Desvignes, obecnego wspólnika Verrièra.
Co zaś uczynić postanowiła, wkrótce się o tem dowiemy.
Aniela przepędziła noc straszną. Jej sen gorączkowy przerywanym był okropnemi marzeniami.
Widziała siebie otoczoną nieprzyjaciółmi, których twarzy rozeznać nie była w stanie i którzy usiłowali ją powlec w ciemność głęboką.
Widziała Emila Vandame leżącego bezwładnie, pod ponuremi obłokami, pośród dzikiego pola, jakie nie było podobnem do żadnego ze znanych krajobrazów. Porucznik artyle-