— Omyliłem się widocznie... — odrzekł po chwili; — podobieństwo jednak pomiędzy panem Verrièr a panem de Borny jest tak wielkie, że każdy z łatwością mógłby wziąć jednego za drugiego. Dziękuje ci mój przyjacielu i przepraszam.
— Nic nie szkodzi, panie... drobnostka.
Tu Gérard odszedł powtarzając:
— Juliusz Verrière... bankier... bulwar Haussmana nr. 54. Trzeba to zapisać w notatniku.
I opuścił stacyę, pozostawiając do dnia następnego odebranie swoich bagażów.
Za przybyciem do Paryża były sekretarz Mortimera miał już plan wytknięty.
Postanowił tymczasowo na bok odłożyć miłość dla Anieli Verrière, a zająć się głównym celem swojej podróży.
Gérard, którego przeszłość przedstawimy wkrótce szczegółowo naszym czytelnikom, znał doskonale Paryż i wszystkie jego zakąty.
Idąc Liońską ulicą, wszedł do pierwszej, jaką napotkał, restauracyi, a zbliżywszy się do kontuaru, prosił kasyerki, by mu przez chwil parę przechowała walizę, którą trzymał w ręku, poczem zasiadł przy stole, rozkazawszy podać sobie śniadanie.
Był bardzo głodnym; jadł więc żarłocznie, popijając winem Pontet-Canet, następnie, zapłaciwszy rachunek, wyszedł, oznajmiając, iż powróci na obiad i wtedy zabierze walizę.
Minąwszy plac Bastylji, wszedł na ulicę de Tournelles.
— Okręg spokojny, mało uczęszczany, pusty prawie... — rzekł sam do siebie; — tutaj to trzeba wynaleźć sobie mieszkanie. I zaczął odczytywać karty, powywieszane na bramach.
Osoby, znające dobrze Paryż z jego oddalonemi od środka miasta okręgami, wiedzą, że ulica de Tournelles wychodzi