Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/534

Ta strona została skorygowana.

— Jego wspólnikiem? — zawołał Misticot; — a! zatem pan Verrière przybrał wspólnika. Miałożby się sprawdzić to, o czem szeptano na zaślubinach Eugeliusza Loiseau?
— O czemże wtedy mówiono?
— Mówiono, że pan Verrière źle stoi w swoich pieniężnych interesach...
— Na to nie mogę ci odpowiedzieć, nie wiedząc nic pewnego w tym względzie; obawiam się jednak, ażeby mój wuj przyciśnięty wydatkami, złym obrotem swych spekulacyj i stratami na giełdzie, nie wziął wspólnika dla ocalenia się przed katastrofą.
— Lecz jakim sposobem, jeżeli pan Verrière jest zrujnowanym, ten drugi ów wspólnik przyniósł pieniądze, bez wątpienia wiele pieniędzy do kas opróżnionych, bez posiadania pewności na odbiór takowych? — pytał chłopiec po chwili namysłu.
— To w samej rzeczy byłoby niewytłómaczonem — odparła siostra Marya — gdyby chodziło tylko o pieniądze. Lecz tu istnieje rzecz inna... Ów człowiek kocha moją kuzynkę, jak to stara się okazać, chce ją zaślubić... i ażeby osiągnąć ów cel, rzuca garściami w przepaść miliony... Posiadam to pewne, niezbite przekonanie, iż owa współka jest prostym handlem! Mój wuj poświęca córkę, dla ocalenia swych interesów!
— Ależ to byłoby podłem!.. lubo rzeczywiście być może... — szepnął podrostek w zamyśleniu. — Cóż począć natenczas?
— Otóż przyszła mi myśl udać się do ciebie... do ciebie, który wiekiem jesteś dzieckiem jeszcze prawie, lecz inteligencyą człowiekiem. Pokładam w tobie me całkowite zaufanie. Wierzę w twą dyskrecyę i poświęcenie.
— O! nie zawiedziesz się siostro! — odparł z przejęciem Misticot — lecz pytam cóż mogę... co powinienem uczynić?
— Posłuchaj!.. Ten człowiek, ów wspólnik mojego wuja, budzi we mnie wstręt instynktowny. Widzę, iż on nie bez