Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/548

Ta strona została skorygowana.

— A! pan się nazywasz Piotr Béraud... — powtórzył Caseneuve. — Nie jestżeś czasem krewnym tak zwanego Edmunda Béraud, który przez jakichś łotrów został porwanym z Hotelu Indyjskiego i odtąd nie ukazał się wcale?
— Zdaje mi się, że jestem jego krewnym, jeżeli ów Edmund jest tym samym Béraud, o którym myślę. Jestem natenczas jego bratem... rodzonym bratem... ni mniej, ni więcej!
— Ach! pan jesteś jego bratem... Być może, iż jesteś nim w rzeczy samej — odparł agent; — zaczekaj więc chwilę, powiadomię o i wojem przybyciu naczelnika policyi.
Tu Casseneuve wyszedł, a zastukawszy po dwakroć zlekka do gabinetu swego pryncypała, wszedł tam po otrzymanem zezwoleniu.
— Panie! — rzekł — jakiś człowiek w podeszłym wieku żąda widzieć się z panem, utrzymując, iż on właśnie jest bratem Edmunda Béraud, uwiezionego z Hotelu Indyjskiego.
— Ha! nasze ogłoszenie w dziennikach wydaje skutek pożądany — odparł naczelnik. — Będziesz notował jego wyrazy.
Za chwilę stary gałganiarz stanął przed naczelnikiem policyi, który ciekawem spojrzeniem badał szczegóły tej charakterystycznej fizyonomii.
— Utrzymujesz, żeś jest bliskim krewnym znikłego Edmunda Béraud? — zapytał.
— Tak, panie naczelniku... — odrzekł Piotr. — Jestem z zatrudnienia gałganiarzem. Gałganiarz, wiadomo, wszystko zbiera. Otóż przedwczoraj znalazłem w głębi mego kosza kawałek papieru... szmat oderwany dziennika, w którym opisywano wypadek, zaszły przy ulicy Joubert. Zrozumiesz pan, iż po przeczytaniu nazwiska Edmunda Béraud, uczułem, jakby mnie ktoś pięścią w żołądek uderzył. Wstrzymało mi to oddech na chwilę, miałem albowiem brata tego imienia, który przed trzydziestu kilku laty wyjechał do Indyj, a właśnie w owym artykule mówiono o Indyach. Natenczas coś jak gdyby przemówiło we mnie, że ów Edmund Béraud to władnie był mój brat, który powrócił do Francyi, i otóż przyszła mi myśl