Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/569

Ta strona została skorygowana.

Zawód go tam jednak oczekiwał. Przystanek ów, będąc stacyą trzeciorzędną, nie mógł się podjąć wysłania depeszy. Dla zatelegrafowania więc potrzebaby było posłać do wsi, położonej blisko o kilometr odległości, gdzie znajdowało się biuro poczt i telegrafów.
Desvignes uznał to za rzecz bezpożyteczną.
— Na co mam trudzić się daremnie? — rzekł; — Verrière zaczeka na mój powrót... Jeśli jest niespokojnym, tem lepiej... Oceni więcej wartość swojego wspólnika.
Powiadomiwszy się następnie o godzinie odejścia pociągu, wrócił do restauracyi, gdzie zastał gotowem śniadanie.
Misticot wkrótce po rozejściu się walczących wyszedł z za krzaków, z po za których widział wszystko, o czem opowiedzieliśmy. Podrostek nie ochłonął jeszcze ze strachu, jaki nim owładnął w chwili, gdy sądził, że Desvignes zabije Vandama. Potrzebował użyć ruchu, powietrza, aby uśmierzyć wzruszenie. Idąc, zapytywał sam siebie, dlaczego wspólnik Verrièra nie korzystał z przysługującego mu prawa i nie wpakował kuli w głowę, albo pierś porucznika? Rozmyślał, nie mogąc rozwiązać tego zapytania.
Równo z nim Desvignes udał się na stacyę dla powiadomienia, o którym czasie pociąg odchodzi. Chłopiec pragnął corychlej opowiedzieć siostrze Maryi, co widział i słyszał.
Pociąg wschodził w południe, a przybywał do Paryża o piątej przed wieczorem.
Czując potrzebę posiłku, wszedł nasz podrostek do jednej z pobliskich restauracyj na śniadanie.
Siostra Marya nie straciła też czasu daremnie. Zmusiwszy Anielę do pożywienia się czemkolwiek, pojechała fiakrem do Vincennes, wyprost do mieszkania Vandama.
Porucznik wraz z innymi oficerami zajmował dom, położony w ulicy, sąsiadującej z fortem, w pobliżu lasu.
— Nie ma w domu pana Vandame — odrzekł odźwierny na zapytanie zakonnicy — lecz jest jego służący.