Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/585

Ta strona została skorygowana.

— A więc nie widziała się z nim?
— Tego dnia nie, lecz znów przybyła nazajutrz; i bezwątpienia musiała się z nim porozumieć, ponieważ czekał na swem stanowisku. Zakonnica weszła z nim do budynków, znajdujących się obok kaplicy, gdzie mieszczą się biura fabryki. Pozostawali tam blisko przez godzinę, poczem chłopiec odszedł i odtąd nie widziałem go wcale.
— Trzeba go było śledzić... iść za nim.
— Sądziłem, iż należało raczej śledzić tę zakonnicę — rzekł Scott. — Chciałem się dowiedzieć, gdzie ona mieszka.
— No... i dowiedziałeś się?
— W zupełności... Ha! ma ona widać pieniądze, ta świętoszka... Nie mieszka w żadnym klasztorze, ani szpitalu, lecz we wspaniałym pałacu na bulwarze Haussmana. pod numerem 54-ym.
— To ona! — szepnął Desvignes. — Byłem przekonany.
— Cóż ona, u czarta, mogła chcieć od Misticota? — zawołał.
— O! co do tego, nic nie wiem... Jest to dla mnie zagadką.
— Potrzeba śledzić tę zakonnicę, poznać jej działania, a przedewszystkiem przekonać się, czy ona widuje się z Misticotem. Jego również odnaleźć trzeba i na krok nie odstępować. Podzielcie się tą pracą. Jeden z was niechaj ją śledzi, a drugi chłopca. Jest dla mnie bardzo ważnem dowiedzenie, co zachodzi pomiędzy nimi.
— Dokonamy tego... i dobrze dokonamy.
Desvignes położył banknot na stole, przy którym siedział.
— Oto na kupno dla was przebrania, jakiego będziecie potrzebowali zapewne.
— Masz dla nas jakie inne jeszcze polecenia? — zapytał Scott.
— Obecnie nic więcej. Przyjdę za godzinę do restaura-