cyi w Halles, pod Nóżką baranią. Zjemy tam razem śniadanie i zobaczę, czy mi co jeszcze polecić wam wypadnie.
Tu wspólnik Verrièra, wysiadłszy do powozu, pojechał na róg ulicy Ratuszowej, w zamiarze udania się do Agostiniego.
Włoch klasyfikował właśnie notatki dla swego nowego klienta, którego znał pod nazwiskiem Wiliama Scott.
Desvignes usiadł przy biurku.
— Wszystko gotowe? — zapytał.
— Tak.
— Radbym zobaczyć.
Agostini wydobył arkusz z leżęcej przed nim pliki papierów i wygłosił: „Hrabina de Nervey.“ Następnie czytał szczegóły rodzinne, znane już czytelnikom, jakich powtarzać nie będziemy, dodając w końcu: — Pani de Nervey jest dotknięta chorobą serca, które to cierpienie jest nieuleczalnem. Zgon jej przyśpieszyć może widok własnego dogasającego już prawie syna, pędzącego rozwiązłe życie, nie posiadającego najmniejszej synowskiej tkliwości, syna, który pamięta jedynie o matce wtedy, gdy potrzebuje od niej pieniędzy, a wyprawia jej sceny gwałtowne, jeśli mu odmawia udzielenia takowych.
— Piękna natura... nie ma co mówić! — zawołał Desvignes.
— Lada silniejsze wzruszenie może zabić hrabinę — czytał dalej Agostini. — Wystarczy jedno bardziej gwałtowne uniesienie gniewu, jakaś nieprzewidziana boleśna wiadomość, aby rozwinięta w niej choroba serca wtrąciła ją do grobu.
— Przejdźmy do owego syna.
— Znasz go pan... Sądziłem więc, iż niepotrzebnem byłoby kreślenie o nim bliższych szczegółów, spisałem jedynie listę jego wierzycieli.
— Zkąd pan otrzymałeś ich nazwiska? — pytał Desyignes.
— Melania Gauthier przyniosła mi je wczoraj.
Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/586
Ta strona została skorygowana.