Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/588

Ta strona została skorygowana.

Tegoż dnia siostra Marya, wyszedłszy bardzo rano z pałacu przy bulwarze Haussmana, udała się do kaplicy Sacré-Coeur, mając nadzieję zobaczenia się z Misticotem.
Podrostek znajdował się tam w swem zwykłem ubraniu i poszedł wraz z zakonnicą do biura, gdzie poprzednio mieli już z sobą rozmowę. Tu zdał jej sprawozdanie z wypadków, jakich naocznym był świadkiem.
Siostra Marya po części wiedziała już o wszystkiem, mimo to opowiadanie chłopca przeraziło ją niewypowiedzianie.
— Ów Arnold Desvignes ukazuje mi się jako wcielona potęga złego... — szepnęła. — Potrzeba bardziej niż kiedy odkryć jego przeszłość. Rozpocznij więc niezwłocznie swoje działanie, me dziecię, skoro tylko dostarczę ci objaśnień, niezbędnych do udania się w podróż, które to objaśnienia spodziewam się wkrótce otrzymać.
— Licz na mnie, siostro... — odparł podrostek; — zdemaskuję napewno tego nikczemnika. Sądzę wszelako, iż przedewszystkiem potrzeba mi zmienić mieszkanie.
— Dlaczego?
— Za zbyt dobrze znają mnie wszyscy w tym okręgu... Moje przebrania zwróciłyby uwagę... Obrotne języki kumoszek mówićby o tem zaczęły... Natworzonoby mnóstwo przypuszczeń różnego rodzaju... Powiedzianoby, że należę do policyi, i tak po nitce do kłębka odkryto wreszcie, że dla ciebie, siostro, pracuję. Wystarczy tu jeden wyraz, dosłyszany przez tak zwanego Arnolda Desvignes, by wniwecz obrócić nasze plany. Wszak dobrze pojmujesz to, siostro? Ztąd to powziąłem przekonanie, iż dla naszej sprawy koniecznem jest, abym conajrychlej opuścił dotychczasowy zakątek.
— Masz słuszność... lecz gdzie się udasz?
— Nic jeszcze nie wiem... Łatwo mi jednak będzie wynaleźć jakie mieszkanie.
— Umieść się bliżej bulwaru Haussmana; zamieszkaj w jakim przyzwoitym domu, gdziebym mogła widywać się z tobą w razie potrzeby. Nie oszczędzaj pieniędzy... miej na uwa-