Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/590

Ta strona została skorygowana.

— Ha! ha! — wymruknął były klown cyrkowy — otóż widocznie on się urządza nanowo i będzie tu mieszkał. Miałżeby spostrzedz, że go śledzą? Wszystko to jest nader zagadkowem... Tu to prawdopodobnie będą miały miejsce jego spotykania się z tą pobożnisią... Będzie to dla nich wygodniej, niźli wdrapywać się na szczyt Montmartre.
Podczas gdy to mówił Trilby, spojrzawszy na bramę domu, spostrzegł na niej tabliczkę z napisem: „Mieszkanie do wynajęcia.“
Ufny w swoje przebranie, któreby go nie zdradziło nawet wobec Misticota, wszedł w korytarz, zapytując odźwiernej:
— Gdzie tu mieszkanie do wynajęcia?
— Na czwatem piętrze.
— Na czwartem?
— Tak... ładne małe mieszkanko, sąsiadujące z tem, do którego się ten młody człowiek wprowadza. Kiedyś oba te lokale tworzyły jeden apartament.
Posłyszawszy to, Trilby omal nie krzyknął z radości.
— Można je zobaczyć? — zapytał.
— Można... Służę natychmiast.
I wyjąwszy klucze z szufladki, odźwierna poprowadziła przybyłego na czwarte piętro.
Misticot znajdował się na trzecim przedziale schodów, dopomagając ludziom wnosić meble.
Trilby przeszedł tuż koło niego i podrostek ani poznał w nim komika z cyrku Fernando.
Było tak w rzeczy samej, jak powiedziała odźwierna; dwa te mieszkania tworzyły kiedyś jedną całość, obecnie gospodarz rozdzielił je dla ułatwienia wynajmu.
— Nowe tu dano, jak widzę, przepierzenie... — rzekł Trilby, wskazując na deski przegrodzenia, na których obicie miało inną barwę od naklejonej reszty pokoju, wilgotne jeszcze, jak widzę.