Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/632

Ta strona została skorygowana.

wziął tak prędko stanowczo postanowienie. Prosił zapewne bez stracenia chwili o nakaz wyjazdu dla siebie dowódców. Dobre to jest dla mnie... lecz niewystarczające. Jeżeli rywal zniknie, zostanie spadkobierca... Nie wszyscy umierają w Tonkinie... może powrócić... a mnie potrzeba, ażeby nie wracał... Należy stosowne ku temu środki przedsięwziąć...
Desvignes przez kilka minut siedział w zamyśleniu, a potem rzekł do siebie:
— List, przysłany przez Vandama do Anieli, oznajmia jej napewno o jego wyjeździe. Cios będzie ciężkim dla niej... Trzeba nad nią dozór rozciągnąć... Biedne to dziewczę może spełnić jakim szaleństwo... Jak to dobrze, żem przejrzał owe dzienniki!
Jednocześnie Verrière ukazał się we drzwiach salonu.
— Com ja ci powiedział przed chwilą? — zapytał Arnold,, podchodząc ku niemu.
— Względem czego?
— Względem listu, napisanego przez twego siostrzeńca do panny Anieli...
— Mówiłeś, że ten list przynosi zerwanie stosunków.... Miałżebyś zmienić teraz swe zdanie?
— Przeciwnie... trwam w niem tem mocniej.
— Dlaczego?
— Mam dowód, iż ten list zawiera w sobie kompletne zerwanie. Patrz... przekonaj się sam...
Bankier, przeczytawszy artykuł w dzienniku, zawołał:
— Doskonale! Ależ to cudowne!...
— Przyznaj, że sprawa dobrze poprowadzoną została...
— On da się zabić tam... będzie szukał śmierci umyślnie jestem tego pewny.
— Liczę na to... i czuwać nad tem będę...
— Czy mimo to, mam oddać list mej córce?
— Ma się rozumieć... Bardziej niż kiedykolwiek...
— Ależ to wznieci straszną burzę...
— Nie obawiaj się...