Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/634

Ta strona została skorygowana.

wiera tak dalece tajemniczego, iż lękasz się, abym się o tem nie dowiedział?
— Nie lękam się bynajmniej — odpowiedziała śmiało panna Verrière. — Jest to list od Emila Vandame... — dodała, patrząc na Arnolda.
— Mam nadzieję, iż po raz ostatni słyszymy jego nazwisko... — rzekł Verrière.
Gdy Aniela wymawiała nazwisko Vandama, siostra Marya pomimowolnie zadrżała.
Wyszła za swoją kuzynką z salonu.
— Mój drogi... — rzekł Desvignes do Verrièra, skoro się drzwi zamknęły za dwiema kobietami — pozwolisz, że odejdę.
— Jakto, już?
— Muszę odejść...
— Dlaczego?
— Ponieważ napędziłeś mi strachu, mówiąc, iż twoja córka mogłaby coś sobie przypuścić do głowy... Nie wierzę ja w to na seryo... lecz człowiek rozumny powinien następstwa przewidywać i mieć się na ostrożności. Pochlebiam sobie, iż należę do ludzi rozumnych i dlatego też mówię ci: „Do widzenia.“
— Gdzież idziesz?
— Idę czuwać... — rzekł Desvignes i po tych słowach wyszedł z salonu.

II.

Wstrząsana gorączką niepewności, pożerana niecierpliwością poznania treści listu, Aniela wbiegła wraz z siostrą Maryą do swego pokoju.
Idąc z nią, szeptała z nerwowem podrażnieniem.
— List... list od niego... czy ty pojmujesz? Co on mi pisze?... o czem mnie powiadamia? Ach! czy nie jakie nowe nieszczęście przynosi mi ów list?... Drżę cała... lękam się otwo-