Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/636

Ta strona została skorygowana.

dzieje, całą mą przyszłość, dla której radbym był oddać i życie, tobie to wyznać jestem zmuszony, iż nad miłością naszą zawisło przekleństwo. Mam serce złamane... Moje życie już dla mnie nie istnieje, ponieważ ono już do mnie nie należy.
„Sądziłem, iż Bóg w swojej wszechmocnej sprawiedliwości pozwoli mi wyjść zwycięsko z tej walki, której nagrodą ty byłaś. Omyliłem się... Bóg tego nie chciał!
„Człowiek, którego najbardziej na świecie nienawidzę, ma prawo obecnie rozporządzania mem życiem, ponieważ mogąc mi je odebrać, zostawił mi takowe, uchybiłbym honorowi, zaprzeczając mu tego prawa.

„Walka skończona... zastałem zwyciężony. Powinienem wyrwać z mojego serca na zawsze tę miłość, niepodobną do urzeczywistnienia... powinienem o niej zapomnieć!...

— Zapomnieć?!... — przerwała z okrzykiem zdumienia Aniela. — On... on chce o mnie zapomnieć?... Pragnie wykreślić ze swego serca tę miłość... wiedząc, że ja ją podzielam? Ach! zapytuję sama siebie, czy ja śnię, czy marzę?... Zdaje mi się, że dostaję obłąkania!
To mówiąc, ściskała rozpalone skronie drżącemi rękoma. Siostra Marya, nic nie odpowiedziawszy, czytała dalej:

Lecz co ja mówię?... mój umysł błąka się... Zapomnieć... och, czyliż mógłbym zapomnieć?... Dopóki moje serce bić nie przestanie, twój obraz istnieć w niem będzie!... Śmierć tylko jedynie mogłaby mi dać zapomnienie... W niej też obecnie jedyna moja nadzieja!
„Mimo to, nie odbiorę życia sam sobie. Byłoby podłością dla żołnierza, za pomocą samobójstwa chronić się od katuszy, jakie go przygniatają. Gdy jednak te cierpienia są nad moje siły, pójdę szukać ulgi na polu bitwy, gdzie śmierć jest przynajmniej śmiercią chwalebną.