Joanna posiadała bystrą inteligencyę, charakter szlachetny i prawy. Zapytywała sama siebie, czy nie lepiej byłoby dla niej żyć samej ze swą córką po ostatecznem zerwaniu z kochankiem? Zyskałaby przynajmniej spokój w około siebie i mogła pracować na wychowanie dziecka. Przedsięwziąć jednak stanowcze rozłączenie, nie byłożby to w dalszych następstwach szkodliwem dla Liny?
Wszystkie te myśli plątały się w jej głowie, pogrążając ją w zniechęcenie pełne obaw i trwogi.
Siedziała nad szyciem aż do północy, aby wykończyć robotę, za którą mogła otrzymać drobną zapłatę nazajutrz.
Za te kilka franków mogła dom przez dni parę utrzymać, nie potrzebując poniżać własnej godności do błagania o kredyt.
Ucałowawszy śpiącą swą córkę, udała się wreszcie na spoczynek.
Daremnie jednak zasnąć usiłowała, nazbyt była zgnębioną, po dniu cierpień i bólu nastąpiła noc bezsenna.
W chwili, gdy Joanna Desourdy kończyła swą pracę, Wiktoryna niemniej od niej zgnębiona, składała swoją zarówno, wyglądając może po raz dwudziesty oknem na opustoszałą ulicę.
Eugeniusz Loiseau niepowrócił jeszcze.
Po odejściu Pawła uspokoiwszy się nieco, zasiadła do pracy, oczekując na przybycie męża.
Wiemy, iż pociągniony przez swego towarzysza, nie przyszedł on na obiad.
Zegar wydzwonił dziewiątą, wpół do dziesiątej... dziesiątą, introligator nie przychodził.
Mimo iż on niejednokrotnie tak czynił, mimo, że od kilku tygodni wracał zwykle po północy, Wiktoryna doznawała tym razem silniejszej niż kiedy bądź trwógi.
Chciała się pożywić czemśkolwiek, niemogła. Przez jej ściśnione gardło pokarmy przejść niezdołały.
Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/676
Ta strona została skorygowana.