— Otóż... — zaczęła Joanna — jak gdyby nie dosyć dla mnie było owych mąk serca, tych ciosów raniących mą godność osobistą, nędza zbliża się do nas szybkiemi krokami.
— Nędza?...
— Tak, nędza!.. ciężka, czarna nędza. Długi zwiększają się z dniem każdym. Piekarz, rzeźnik, ogółem wszyscy dostarczyciele, odmówili kredytu, nie chcąc być jak się tłumaczą. narażonymi na straty. Dwóch z tych dostarczycieli odstąpili już swoje rachunki jednemu z lichwiarzów, który ma za nie nas ścigać. Dziś rano Paweł zaniósł moje ubogie biżuterye do lombardu, wszakże niewielka ta suma jaką za nie otrzyma, nie wystarczy na wszystko, a wtedy...
Tu zatrzymała się, łkania przerwały jej mowę.
— Wtedy? — powtórzyła panna Verrière.
— Będziemy zgubieni bez odwołania! I otóż Paweł polecił mi... — mówiła dalej szwaczka nieśmiało — polecił, a Bóg jeden wie ile mi to sprawia przykrości, abym prosiła ciebie, kuzynko, o uregulowanie naszego małego rachunku. Och! przebacz mi... przebacz tę moją zuchwałość!
— Ja to ciebie raczej winnam prosić o przebaczenie — odpowiedziała Aniela — żem zapomniała tego załatwić, skutkiem mojego roztargnienia. To mnie jedynie usprawiedliwia, żem nie przypuszczała abyście mogli się znajdować w tak ciężkiem położeniu. Wszak Paweł ma urzędowanie... To więc co zarabia nie wystarcza wam na życie?
— Całą prawie swą pensyę wydaje za domem na różne dla siebie rozrywki. Od bardzo dawna nawet i jednej części nie przynosi. I pomimo całego wysiłku mego w pracy, wystarczyć mi na utrzymanie niepodobna.
— Ależ to okropne! Ileż ty cierpieć musisz, ma biedna Joanno!
— Ach! po nad moje siły! I gdybym jeszcze sama cierpiała... lecz i me biedne dziecię, moja mała Lina, spostrzega, że ojciec tak jej, jak i mnie, nie kocha już wcale... że na wszystkiem nam zbywa... Nie chciał jej pocałować, odchodząc dziś
Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/706
Ta strona została skorygowana.