Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/732

Ta strona została skorygowana.

— Lecz do czego to wszystko prowadzi? Na jaki cel to ma służyć?
— Tak, wiem, jak i ty zarówno. Jestem posłuszny, nie badając, wiedząc, że posłuszeństwo zaprowadzi nas do otrzymania miliona. Idź więc moim śladem... rób z zamkniętemi oczyma. No! a teraz do widzenia... Odchodzę.
— Nie zapomnij powiadomić pryncypała.
— Bądź spokojnym.
— Tu dwaj byli Klowni z cyrku Fernando uścisnęli sobie ręce nawzajem.
Trilby otworzył drzwi i Scott zaczął schodzić ze schodów, gdy nagle cofnął się i wbiegł jak strzała napowrót do mieszkania swego wspólnika.
— Co się stało? — pytał Trilby.
— Ona! — wyszepnął Will, drzwi zamykając.
— Kto?
— Zakonnica!
— Czy podobna? Zatem ów muchołap wynalazł sposób, powiadomienia jej o swojej nowej siedzibie?
— Tst... tst!... słuchajmy...
Obadwa słuch natężyli.
W sieni dał się słyszeć odgłos stąpania, który potem ucichł nagle.
— Prędko... do obserwatoryum... — rzekł Scott — ona wchodzi do niego.
W rzeczy samej jednocześnie zadzwoniono do drzwi mieszkania Misticota.

XX.

— Żywo na krzesła!... i słuchać... — zawołał Triiby na swego towarzysza.
I obaj łotrzy, przytuliwszy się do ściany, pochylili się po nad otworem.