Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/738

Ta strona została skorygowana.
XXI.

— O cóż chodzi? — zapytał Agostini, skoro usiedli obaj.
— Jest prawdopodobnem... jest nawet pewnem, że w dniu dzisiejszym, za kilka chwil być może, ktoś przyjdzie tu do pana.
— Do mnie... — zapytał włoch — któż taki?
— Pewien młody, bardzo młody chłopiec... podrostek prawie.
— W jakimże celu on tu przybędzie?
— Nie wiem, jakiego użyje pozoru na usprawiedliwienie swojej bytności, znam wszakże cel jego odwiedzin, który tak się przedstawia: W sposób nader zręczny zapewne zażąda od pana objaśnień co do pewnego Arnolda Desvignes, niegdyś w Indyach przebywającego, a obecnie wspólnika bankiera, Juliusza Verrière.
— Aha! — wymruknął Agostini, patrząc ciekawie na mówiącego. — Chodzi więc o owego Arnolda Desvignes, co do którego czyniłem poszukiwania na pańskie zlecenie? Arnold Desvignes... to ja! — rzekł krótko były sekretarz z Kalkuty.
— Bardzo dobrze... Domyślałem się, że to nazwisko było panu do czegoś potrzebnem... Mam ja węch, panie...
— Dołącz pan do tego węchu ścisłą dyskrecyę, a zapewnię ci majątek.
— Uważam go jakby mi już był danym... Jakże więc mam się zachować wobec przybyłego, którego mi pan oznajmiasz?
— Zupełnie prosto, swobodnie. Będziesz pan odpowiadał na czynione zapytania. Przedewszystkiem pragną się oni dowiedzieć o miejscu urodzenia Arnolda Desvignes.
— A zatem?
— Wskażesz im pan takowe... rzecz prosta. Nie wyni-