Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/744

Ta strona została skorygowana.

Trilby na jedną chwilę nie tracił z oczu tego natrętnika, który się miesza w moje sprawy. Bez żadnej wątpliwości Misticot pojedzie do Blévé. Ztamtąd gdzie się uda, nie wiem tego i mało mi na tem zależy. Wszakże nie chcę, ażeby on powrócił do Paryża... rozumiesz mnie... ja tego nie chcę! Nie dlatego, bym się obawiał objaśnień, jakie zbierze o Arnoldzie Desvignes, ale dlatego, że lada chwila ów podrostek włóczęga może się stać dla nas niebezpiecznym. Zrozumiałeś?
— W zupełności... pozostanie tylko zakonnica...
— Niech Misticot zniknie najpierwej. Tamtą później się zajmiemy.
— Powtórzę twoje rozkazy Trilbemu.
— Cóż wiesz o Eugeniuszu Loiseau i obudwóch Béraud, wuju i siostrzeńcu?
— Jak z jednym, tak i z drugim idzie doskonale! Ostatniej nocy tak rzecz pokierowałem, iż Loiseau nie wrócił do domu. Dziś już zapewne jest bez roboty, a tem samem i bez pieniędzy. Co zaś do starego gałganiarza, będzie on pracował wytrwale w kierunku, jaki mi wskazałeś co do Wiktoryny i Joanny Desourdy.
— Czy wiesz, że Paweł Béraud sprzedał dziś rano całe swe umeblowanie, porzucając Joannę?
— Nic nie wiem... Wczoraj wcale nie miał on tego zamiaru. Jeżeli tak jest, rozłączenie Pawła z Joanną nakazuje mi zmienić baterye. Gdzież się udała Joanna?
— Nie wiem tego, lecz będę się starał powiadomić. Paweł Béraud przyjął ofiarowany mu obowiązek?
— Przyjął... Od pojutrza urzęduje w domu bankierskim Verrière i Desvignes. Pamiętasz, com ci powiedział? Główną mą bronią przeciw całej tej rodzinie Béraud będą ich własne występki, namiętności i nędza... Ta czarna i ciężka nędza, która zabija i wiedzie do samobójstwa!
— Pamiętam... i nie zapomnę tego.
— Pomyślałeś o wdowie Ferron?