naczelnika Piotra Béraud, gałganiarza, przybywającego po objaśnienia względem tajemniczego zniknięcia Edmunda Béraud z Indyjskiego hotelu.
Flogny od dnia tego obowiązanym Był prowadzić potajemnie śledztwo, względem, wszystkich członków rodziny kupca lamentów, których adresa podał Piotr Béraud.
Ów agent ufał w swoje zdolności policyjne, a mimo, iż żadne światełko nie prowadziło go na ślady zniknionego Edmunda Béraut, nie tracił nadziei, iż swoich poszukiwaniach otrzyma skutek pożądany.
Notatki, nadesłane z Kalkuty, nie oświeciły w niczem sprawiedliwości.
Sędzia śledczy, któremu powierzono tę sprawę, chciał ją już złożyć do akt, co się równa wiecznemu pogrzebaniu, gdy naczelnik policyi, oznajmiwszy mu o bytności gałganiarza, prosił ażeby był jeszcze cierpliwym.
Sędzia więc czekał.
Flogny zabrał się do dzieła, prowadząc je sam tylko wbrew zwyczajowi, ponieważ w sprawach tego rodzaju zwykle dwaj agenci planowali wspólnie, ażeby w razie wypadku bronić się w potrzebie i czuwać wzajem nad sobą.
Pierwsze kroki uczynił Flogny w celu poznania licznych krewnych znikłego milionera.
Chodziło mu o odkrycie rzeczywistego stanowiska, jakie każdy z nich zajmował, o kontrolowanie ich sposobu życia, oraz stwierdzenie, czy nie można było którego z nich podejrzewać o spełnienie zbrodni na Edmundzie Béraud.
Kilka dni czasu wystarczyły mu na przekonanie się o pieniężnym i moralnym całej tej rodziny.
Niektórzy z nich walczyli z trudnościami życia, inni znajdowali się w ciężkiej nędzy.
La Fougère, dyrektor teatru Fantazyj, odebrał sobie życie dla braku pieniędzy, bankier Verrière musiał przybrać wspólnika dla uniknienia upadłości.
Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/761
Ta strona została przepisana.