— I przytrzymano go? — pytał Flogny gorączkowo.
— Nie.
— Dlaczego?
— Ponieważ przed miesiącem odpłynął do Anglii, wysłany tam przez Mortimera do jego biura w Londynie, z tytułem naczelnika oddziału korespondencyj.
— A więc schwytano go w Londynie?...
— I to nie... bo się tam nie ukazał wcale. Zarządzono poszukiwania i przekonano się, że okręt, który tego łotra wiózł do Europy, został z całym ładunkiem zatopionym przez cyklon w odnodze Aden.
— Zginął więc... z całym ładunkiem i załogą... — powtórzył Flogny z niezadowoleniem.
— Tak... twój, panie, współziomek, ponieważ ten człowiek był francuzem, nazywał się Karol Gérard, zginął wraz z okrętem, a tym sposobem wymknął się z rąk sprawiedliwości angielskiej.
— Ów Karol Gérard był sekretarzem przybocznym bankiera Mortimera — mówił Flogny, jakoby idąc za biegiem swej myśli. — Wiedział, że Edmund Béraud jedzie do Francyi... że wiezie z sobą olbrzymią sumę pieniędzy. To on!... słyszycie...
to on! napewno przesłał wskazówki swoim wspólnikom, przebywającym w Paryżu, na mocy których popełnili zbrodnię.
Klown wraz ze swą żoną skinęli głowami w milczeniu.
— Tak było napewno... — rzekła mistress Breed, ale ponieważ zbrodnia została spełnioną we Francyi, Anglia się nią nie zajmowała. Jest obowiązkiem francuskiej policyi odnaleźć przestępców!
— A jeśli obaj ci ludzie są właśnie tymi, których pan poszukujesz? — pytał klown spokojnie.
— Natenczas zawrzemy związek z Anglią i wytężymy wszystkie siły, by ich pochwycić. Jak się nazywali ci dwaj łotrzy, którzy uciekli z więzienia w Londynie? — pytał dalej Flogny, wyjmując konotatnik i zabierając się do zapisywania.
Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/776
Ta strona została przepisana.