— Do Malnoue... Znasz tę miejscowość?
— Tak... znam okolicę... Malnoue leży pomiędzy Emerainville a Villiers-sur-Marne. Tam więc to jedziesz siostro z panną Anielą?
— Tam... Test to własność mojego wuja Verrier’a. Nie będziesz jednak tam adresował swych listów.
— A gdzie?
— Pod następującym adresem:
Misticot zapisał ów adres ołówkiem w swym notatniku.
— Bobrze... — odpowiedział. — Czy to już wszystko, co miałaś polecić mi siostro?
— Wszystko. Życzę ci pomyślnej podróży me dziecię i szczęśliwego powrotu.
— Dziękuję... a powiedz siostro proszę pannie Anieli, że nie będę szczędził trudów ni usiłowań, i że tak dla niej jak i dla ciebie, siostro, oddałbym chętnie me życie.
— Obie z moją kuzynką jesteśmy przekonanemi o tem poświęceniu i dziękujemy ci zań calem sercem.
Zakonnica odeszła, Trilby zeskoczył również ze swojej czatowni.
— Odjeżdża więc dziś w wieczór o ósmej... — wyszepnął. — Muszę stanąć przed nim w Blèvé. Niewiem teraz jeszcze gdzie się rozegra, ta sprawa, w Blèvé albo gdzieindziej; co jednak pewna, to że ów podrostek nie ujrzy więcej Paryża!
To powiedziawszy były klown z cyrku Fernando, wydobył z szafy walizkę, upakował w nią trochę bielizny, perukę, rewolwer i niektóre przedmioty, jakie potrzebnemi być sądził, wsunął do kieszeni nóż kataloński o silnem, kończatem ostrzu, założył przepaskę na oko i wyszedł zamknąwszy drzwi na klucz za sobą.