Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/816

Ta strona została przepisana.

Na karcie z białego brystolu wypisanem było:

FLOGNY

A poniżej nazwiska te słowa:

Inspektor policyjnych oddziałów,
ulica François-Miron Nr. 39.

— Wejdź pan... — rzekł służący po chwili wachania.
A wprowadziwszy przybyłego do przedsionka, dodał:
— Racz pan tu się zatrzymać przez chwilę.
I zniknął w głębi korytarza.
— Szczególna wizyta... — mówił do siebie, idąc. Trzeba przedewszystkiem powiedzieć panu... Co może znaczyć przybycie tutaj tego agenta?
I zamiast pójść do siostry Maryi, która, jak wiemy, znajdowała się wraz z Anialą w jej pokoju, poszedł wprost do salonu.
— Co chcesz? — zapytał bankier.
— Dziwna wizyta, panie...
— Jaka wizyta?
— Przyszedł inspektor policyi...
Verrière wraz z Arnoldem zadrżeli obaj, zamieniwszy z sobą bojaźliwe spojrzenie i mimo całych usiłowań, by zapanować nad sobą, Desvignes mocno podladł.
— Czegóż może żądać ów naprzykrzony człowiek? — zapytał Verrière podniesionym głosem.
— Pragnie widzenia się z siostrą Maryą... usprawiedliwiając swoje żądanie koniecznością rozmowy w sprawie wielkiej wagi, w naglącej sprawie.
Arnold Desvignes zdołał ochłonąć.
Przybycie policyjnego agenta powiadamiało go wprawdzie o niebezpieczeństwie, co nie ulegało wątpliwości, lecz to niebezpieczeństwo nie było naglącem prawdopodobnie; myślał więc sobie, iż cios łatwo odbić mu przyjdzie.