— Zrozumiałem. Nie obawiasz-że się owego Delvignego z ulicy La Touruelles?
— Nie... wcale. Jedyne niebezpieczeństwo zagraża nam zo strony agenta, Flogny. A to niebezpieczeństwo wyniknie z jego spotkania się z Misticotem. Czuwaj więc i pilnuj.. Masz z sobą broń?
— Rewolwer i nóż.
— Nóż... to dobrze, rewolwer na nic się nie przyda. Zawiele on sprawia hałasu. Użyjemy noża, jeżeli żaden inny sposobniejszy środek nam się nie nadarzy. A teraz zejdźmy... Zawarliśmy z sobą znajomość. Lecz jeszcze słowo... Twój pokój dotyka do pokoju Misticota?
— Tak.
— Czy możnaby usłyszeć w twoim numerze, co u niego mówić będą?
— Jaknajlepiej... ponieważ są tam drzwi zabite.
— Bardzo się nam to przyda, szczególniej w chwili, gdy podrostek wprowadzi agenta do swego pokoju. Jesteśmy więc przygotowani na wszelki wypadek. A teraz idźmy wypić po kieliszku absyntu.
Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/849
Ta strona została przepisana.
KONIEC TOMU IV-go.