— Czy nie mógłbyś mi pan udzielić choć pobieżnego rysopisu wspomnionej osobistości?
— Najchętniej. Był to mężczyzna około lat pięćdziesięciu, wysoki, szczupły, o ciemnej cerze twarzy, szpakowatych włosach, wogóle pospolita, gminna fizyonomia. Wyrażał się poprawnie, lecz z włoskim akcentem.
Rysopis ten odpowiadał w najdrobniejszych szczegółach powierzchowności Agostiniego.
— Mówisz pan, iż przed dwoma laty odebrano list z Anglii od Arnolda Desvignes? — pytał Misticot dalej.
— Miałem ten list w mem ręku. Desvignes żądał wysłania dla siebie aktu urodzenia, oznajmując, iż wkrótce opuści Plymouth i wyjedzie do Indyj.
— List ten egzystuje jeszcze?
— Zdaje się, że nie... Tego rodzaju korespondencye wrzucamy do kosza po załatwieniu interesu.
— Nie mógłbyś mnie pan łaskawie objaśnić, w jakim pułku Arnold Desvignes odbywał lata swej służby?
— Jutro wiadomość tę dostarczę panu, wraz z aktem urodzenia Arnolda Desvignes i aktem zejścia jego rodziców. Aby jednakże akta te posiadały legalną swą wartość, muszą pozyskać zatwierdzenie mera i podpis prezesa trybunału.
— Jak wiele czasu zabiorą te formalności?
— Mniej więcej około dwóch dni.
— Zatrzymam się więc... Przyrzekłeś mi pan udzielić adres warsztatów w Plymouth, gdzie pracował Arnold Desvignes.
— Zażądam tego od sekretarza w merostwie. Żył on w przyjaźni z Arnoldem Desvignes, musi więc posiadać takowy. A obok tego kto wie, czyli i innych ważnych objaśnień nam nie dostarczy...
— Ach! gdyby się to stać mogło, panie kochany, wyświadczyłbyś mi najwyższą w świecie przysługę...
Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/863
Ta strona została przepisana.