— Jesteś tego pewnym?
— Najzupełniej.
— Na czem opierasz swą pewność?
— Ojciec Loriot tego panu nie powiedział?
— Mówił mi o medaliku, znalezionym przez ciebie w powozie, sprzedanym i dostarczonym przez Scotta.
— Tak, panie... Był to medalik, jaki Scott kupił odemnie na kilka dni przedtem pod Królikiem A. Gill.
— Gdzież jednak dowód, ażeby to był ten sam?„Wszystkie te medaliki pochodzą z jednej fabryki, i są do siebie podobne.
— Nie panie... Ten się wyróżniał od innych, miał bowiem na środka skazę maleńką.
Tu Misticot sięgnąwszy do kieszeni, wyjął medalik z portmonetki i położył go na stole mówiąc:
— Oto jest... Patrz pan, i zauważ tę skazę, Scott mi ją sam wskazał po kupieniu. Chciałem mu dać inny w to miejsce, na co mi odpowiedział: Dobry będzie do tego, do czego chcę go użyć. Gdyby więc owym woźnicą, który przyprowadził konia z powozem Loriot’owi Scott nie był, zkądby się znalazł tam medalik na siedzeniu jaki wpadł mi w ręce. Zaraz ja sobie pomyślałem, iż w tem coś nieczystego się mieści.
— I nie myliłeś się w tym razie. Mam pewność, ze ten powóz służył do spełnienia zbrodni przy ulicy Joubert — rzekł Flogny — i mam zarazem to najmocniejsze przekonanie, że Scott wraz z Trilbym mieli w niej udział, pod kierunkiem tego trzeciego, który to wszystko skombinował i przygotował, trzeciego łotra, gorszego nad wszystkich innych!
— Trzeciego... trzeciego... — szeptał sprzedawca medalików. — Czekaj pan... czekaj! Może ja przypomnę coś sobie...
— Cóż takiego? — zapytał żywo Flogny.
— W restauracyi pod Królikiem A. Gill Scot wraz z Trilbym mówili mi, że oczekują na przybycie dyrektora cyr-
Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/873
Ta strona została przepisana.