— Zwróciło to moją uwagę — mówił dalej komisant — a zaraz panu wytłumaczę dlaczego. Pozwól mi jednak przed tem zobaczyć medalik, jaki ci dał przed chwilą pan Dumay.
— Oto jest.
Delvignes obejrzawszy go, zawołał:
— Oprócz tej skazy na środku, jest najzupełniejsza tożsamość.
— Tożsamość z czem?
— Z innym medalikiem, który wypadkowo wpadł w moje ręce w nader dziwnych wypadkach. On to właśnie służył widocznie do jakiegoś tajemniczego porozumiewania się, a gdy tu chodzi o oświecanie sprawiedliwości, nie waham się z wyjawieniem prawdy.
— Wytłumacz mi pan to jaśniej...
— Mieszkam pod numerem 36 przy ulicy des Tournelles. Jestem handlowym komisantem, a moje wyjazdy z Paryża trwają zwykle od ośmiu do dziesięciu dni. Przed miesiącem mniej więcej, odebrałem rozkaz od mego pryncypała do jaknajrychlejszego wyjazdu. W parę godzin byłem ku temu gotowym. Rano, w dniu mego wyjazdu, w chwili, gdy fiakr czekał przed domem, aby mnie powieść na stacyę drogi żelaznej, wszedłem do odźwiernej, nieobecnej w stancyjce natenczas, a widząc paczkę listów do mnie adresowanych, zabrałem takowa i wsunąłem do kieszeni, poczem wsiadłszy do fiakra odjechałem. Usiadłszy w wagonie zacząłem odczytywać korespondencye, nie przeglądając szczegółowo adresów. Trzecim listem zostałem dziwnie zdumiony. Pierwsza koperta tegoż, zawierała wewnątrz drugą bez żadnego papieru, znajdował się w niej tylko mały, srebrny medalik zupełnie do tegoż tu podobny, przytwierdzony lakiem do pieczęci, a ponad nim te dwa wyrazy: Siódma godzina. Mocno tem wszystkiem zaintrygowany, spojrzałem na adres. List przez pomyłkę wmieszanym został między moje listy. Muszę pana objaśnić, iż nazywam się Alfred Delvignes, a na kopercie był adres: Arnold Desvignes, ulica des Tournelles Nr. 36.
Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/875
Ta strona została przepisana.