prawdziwych powodów, dla jakich został przez nią wysłanym w tę podróż do Blévé?
Rada byłaby go powiadomić o tem, co zaszło, lecz w jaki to sposób uczynić?
Wyszedłszy z salonu, gdzie pozostawiła policyjnego agenta z Verrièrem i Arnoldem Desvignes, wróciła do Anieli, nie chcąc jej jednak przestraszać, nic nie wspomniała o tem, co nastąpiło. Uścisnęła ją tylko, życząc dobrej nocy i odeszła do swego pokoju, udając się na spoczynek.
Sen jednak nie przychodził. Obawa i niepokój oczu jej zamknąć nie dozwoliły.
Nie myślała już o Misticocie, lecz o tej zbrodni, otoczonej ciemnościami, której Edmund Béraud stał się ofiarą.
Na chwilę jej wszakże myśl ta nie przyszła, ażeby jej wuj mógł być tego wspólnikiem; pomimowolnie jednak rodzaj nieufności, która nie była jeszcze podejrzeniem, budził się w głębi jej duszy.
Flogny, ów agent policyi, powiedział: Było trzech morderców Edmunda Béraud. Znam dwóch z nich, a Stanisław Dumay będzie mnie mógł naprowadzić na ślady trzeciego.
I siostra Marya w swych sennych marzeniach widziała przesuwającą się przed sobą zaniepokojoną postać Juliusza Verrière i lodowatą maskę Arnolda.
Myślała pomimowolnie o przybyciu do Paryża tego człowieka, swego towarzysza podróży niegdyś na drodze żelaznej. Przybywał on z Indyj, również jak i Edmund Béraud, mlioner...
Edmund Béraud zniknął, a w kilka dni później Arnold Desvignes, również milioner, został wspólnikiem Verrièra.
Jakże w tem wszystkiem nie dopatrzeć łączności dziwnych, przestraszających?
Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/885
Ta strona została przepisana.