Stanąwszy w Anglii napisze do siostry Maryi.
Spełniając swą obietnicę, syn właściciela hotelu Kupieckiego zaraz po swem przybyciu do merostwa poszedł zapytać sekretarza, jak dawno miał ostatnią wiadomość od Arnolda Desvignes.
— Od dwóch lat nie otrzymałem od niego żadnego listu — odrzekł sekretarz. — Ostatnie sięgają chwil wydalenia się jego z domu Patersona w Plymouth, gdzie pełnił obowiązki inżyniera-nadzorcy nad kopalniami węgla kamiennego.
— Nie zachowałeś pan ostatnich jego listów?
— Zdaje mi się, że ich nie posiadam — odrzekł sekretarz. — Ale dlaczego pytasz mnie o to?
— Pewien podróżny, znajdujący się u nas, zbiera wiadomości o Arnoldzie Desvignes. Pragnie on widzieć jego własnoręczne pismo. Prosił mnie o dostarczenie sobie wszystkich akt stanu cywilnego, odnoszących się do rodziny Desvignes.
— Nie posiadam żadnego z jego listów. Arnold miał z Londynu wyjechać do Indyj, tak mi o tem donosił przynajmniej. Któż jest ów podróżny tyle ciekawy.
— Jest to pewien młody chłopiec, przybyły z Paryża.
— Jakiż ma interes w poznaniu owych szczegółów i posiadaniu tych akt?
— Sądzę, że tu chodzi o jakąś sukcesyę.
— Tem lepiej, jeżeliby Arnoldowi coś dostać się mogło.
Młody urzędnik, wróciwszy do Misticota, zakomunikował mu szczupłe powyższe objaśnienia, z wymienieniem nazwiska zakładu Patersona.
Trilby, znajdując się natenczas w kawiarnianej sali, gdzie rozmawiali dwaj młodzi ludzie, posłyszał, o czem mówili i dostrzegł, iż mały sprzedawca medalików czyni jakieś notatki w swoim pugilaresie.
— Odjeżdżam... — wyrzekł Misticot. — Nie zapomnij pan nadesłać mi przyobiecanych papierów.
— Skoro tylko zlegalizowanemi zostaną, natychmiast je wyekspedyuję. Którędy pan jedziesz?
Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/914
Ta strona została przepisana.