Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/918

Ta strona została przepisana.

Desvignes, zostawszy sam. zamknął na klucz drzwi swego gabinetu i zaczął przeglądać znajdujące się w biurku papiery.
Większa ich część była przeszywaną w rodzaju akt, mając na okładkach napisane tytuły.
Na wierzchu jednego z pierwszych zeszytów, jaki mu wpadł w ręce, Arnold wyczytał czerwonym atramentem, dużemi literami nakreślone te słowa:

ZBRODNIA W HOTELU INDYJSKIM.

Były to papiery, jakich właśnie szukał wspólnik Verrièra, owoż twarz jego zabłysła zadowoleniem, podczas gdy palce gorączkowo rozwiązywały szpagat, okręcający te akta..
W przeddzień swego odjazdu do Blévé, a tem samem w dniu, w którym spotkał w Szynkowni Galerników angielskiego agenta Breet, wraz z jego żoną, Flogny przez cały wieczór klasyfikował notatki, łącząc je do tych, jakich mu dostarczyli londyńscy koledzy o Karolu Gérard i dwóch irlandczykach: Wiliamie Scott i Trilbym.
Notatki to powyższe zwróciły przedewszystkiem na siebie wzrok mordercy Edmunda Béraud.
Czytał je bardzo uważnie, nie bez żywego jednak wzruszenia i przestrachu, mimo, że ich autor już nie żył.
A w rzeczy samej było się czego obawiać.
Flogny, wiedziony instynktem policyjnego agenta, był bliskim odkrycia prawdy.
Poczyniono kroki w celu odnalezienia śladów Karola Gérard, byłego sekretarza z Kalkuty. Wiedziano, że ów Karol Gérard uwolnił z więzienia w Londynie Scotta i Trilbego.
Śmierć agenta Flogny usuwała niebezpieczeństwo. Posiadanie tych notat ochraniało Arnolda Desvignes przed tem wszystkiem, cokolwiekby mu zagrażać mogło, otóż wyraz tryumfu zastąpił wkrótce widniejący przestrach na jego twarzy i w spojrzeniu.