w czasie wspomnionego pożaru część zwierząt, składających menażeryę Pezona, a między niemi dwa lwy, dwa tygrysy i goryl uciekły do lasu w Loches.
„Podczas zarządzonej obławy zabito jednego tygrysa, inne zwierzęta uciekły do lasu Amboise, gdzie objawiły obecność swoją pożarciem i rozszarpaniem dwóch podróżnych.
„Nie poprzestając na tem, wspomnieni drapieżcy pozbawiliby życia i innych ludzi, gdyby nie wdanie się żandarmeryi z Amboise wraz z oddziałem piechoty, która ubiła lwa i ostatniego z pustoszących tę okolicę tygrysów. Drugi lew został zabity wystrzałem z rewolweru przez jedną z poległych ofiar, broniącą bohatersko, ale, niestety, daremnie swojego życia.
„Ze śledztwa, wyprowadzonego celem odkrycia osobistości tych dwóch nieszczęśliwych, których szczątki odnaleziono w straszliwy sposób zeszpecone i poszarpane, wynika, że obaj ci podróżni wyszli nocą z hotelu Kupieckiego w Blévé, udając się do Amboise, by tam wsiąść na pociąg, dążący do Paryża. Jeden z nich był handlowym komisantem, nazwiskiem Delvignes, drugi, inspektor policyi paryskiej, Flogny, prowadzący śledztwo w nader tajemniczej sprawie, o jakiej pisaliśmy wiele przed dwoma miesiącami, a dotyczącej porwania pewnego milionera, Edmunda Béraud, z hotelu Indyjskiego, przy ulicy Joubert w Paryżu.“
Artykuł powyższy, rzecz naturalna, został przedrukowanym i umieszczonym we wszystkich dziennikach stolicy i prowincyi, a nawet i na obczyźnie.
Powiadomimy wkrótce czytelników o wynikach tego ogłoszenia.
Prefektura policyi mniej zajmowała się śmiercią komisanta Delvignes, jako osoby całkiem prywatnej. Inaczej wszelako było co do inspektora policyi. Flogny był zaopatrzony