nił nazwisko. Na uczynioną z niej strony uwagę, iż w całym domu u nas nie ma tak nazywającego się mieszkańca, podał mi adres, skreślony na kawałku papieru. Przeczytałam go. Było tam napisane: ulica François-Miron, lecz zamiast numeru 39, położony był numer 59. Miałożby to być oszustwem, panie? — pytała dalej odźwierna. — Miałżeby ów człowiek wynosić ztąd biurko? Lecz w takim razie posiadaćby musiał klucz od mieszkania?
— Nie widziałaś pani tego posłańca, przechodzącego przed okienkiem twej stancyi?
— Nie, panie. Prawda, że mnie tu nie było, wyszłam do kupca korzennego.
— Pamiętasz pani nazwisko napisane na adresie?
— Pamiętam... Było napisane: pan Rondel.
— Czy mieszka w sąsiednim domu lokator tego nazwiska?
— Tego ja nie wiem.
— Idź pod numer 59-ty — rozkazał naczelnik agentowi — jeżeli tam mieszka jaki pan Rondel, zapytaj, czy mu przynoszono dziś rano sprzęt jaki między dziesiątą a jedenastą godziną.
Agent wyszedł.
Po kilku minutach był z powrotem.
Nie znano żadnego pana Rondel pod 59-ym numerem i żaden posłaniec z jakimkolwiekbądź meblem nie ukazał się tam wcale.
— Rzecz jasna! — zawołał komisarz. — Przyszedł ktoś dziś rano umyślnie, ażeby ukraść to biurko, którego tu przy tej ścianie brakuje.
— Widoczne to... w rzeczy samej... — odparł mocno zamyślony naczelnik policyi. — Pytam jednakże, w jakim celu spełniono tę kradzież? Nikt jeszcze nie wiedział o śmierci Flognego.
— Śledzono bezwątpienia jego wyjazd z Paryża — odrzekł komisarz. — Być może, że ów nieszczęśliwy został na błę
Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/949
Ta strona została przepisana.