Jego przypuszczenia zamieniły się w pewność, gdy Misticot, wyjąwszy wspomniony portret z portfelu, zwrócił się do fotografa z zapytaniem:
— Czy mogę otrzymać dokładną reprodukcyę tego portretu?
— Z wszelką łatwością, panie.
— Lecz radbym, aby odfotografowano również i dedykacyę, jaka się znajduje na odwrotnej stronie tej karty.
— Dobrze... Ile pan życzysz sobie mieć egzemplarzy?
— Trzy, po które przyjdę o czwartej godzinie.
— Jutro o czwartej?...
— Nie, dziś, panie.
— Fotograf uśmiechnął się.
— Ależ to niepodobna! — zawołał.
— Zapłacę panu trzysta franków za tę reprodukcyę... Zgadzasz się pan, albo nie zgadzasz? Jeżeli nie, pójdę do innego zakładu.
— Będziesz pan miał trzy egzemplarze na czwartą godzinę, z niesłychanym moim wysiłkiem pracy.
Misticot położył na stole trzy luidory.
— Resztę dopłacę — rzekł — przy odebraniu. — Poczem wyszedł wraz z Trilbym, przejętym niewysłowioną trwogą.
Jedna z tych fotografij, przesłana do Paryża, niechybną zgubę Arnoldowi Desyignes przynieśćby mogła.
W jaki sposób powstrzymać ową przesyłkę?
Były klown z cyrku Fernando miał chęć niepohamowaną zaprowadzić podrostka w jaki ustronny kąt miasta i tam go zdusić na miejscu, w biały dzień jednakże dokonać tego było niepodobna.
Co więc począć?
Jedno mu tylko pozostawało. Uprzedzić Arnolda o grożącem mu niebezpieczeństwie, skoro usunąć takowego niepodobna było, jak to uczynił z listem w Blévé.
Misticot został teraz nieodwołalnie na śmierć skazanym, a wykonanie wyroku tego miało być już wkrótce dopełnionem,
Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/964
Ta strona została przepisana.