Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/965

Ta strona została przepisana.

gdyż podczas nadchodzącej nocy. Mniej więc obchodziło irlandczyka, czyli on prześle lub nie pomienioną fotografię zakonnicy. Desvignes, mając się na baczności, nie dozwoli dojść tej przesyłce według adresu.
— Wiele więc panu zależeć musi na przesłaniu tej fotografii? — pytał Trilby chłopca z pozorną obojętnością.
— Bardzo wiele! — odrzekł Misticot. — Od tej przesyłki zależy szczęście i spokój rodziny. Więcej nie mogę pana objaśnić w tym względzie, ponieważ tu chodzi o powierzoną mi tajemnicę. Wejdźmy do kawiarni, chcę list napisać obok tej przesyłki.
— Ja również napiszę kilka słów do dyrektora życiowych ubezpieczeń — rzekł były klown — powiadomię go, że odpływam do Plymouth.
Tu siadłszy przy stoliku, Trilby nakreślił na ćwiartce papieru następujące wyrazy po angielsku:

„Siedzę krok za krokiem wiadomą osobistość, nie mam jednakże sposobu powstrzymania jej od wyekspedyowania tam, gdzie pan wiesz, tej niebezpiecznej fotografii. Od pana zależy powstrzymanie listu wraz z tą przesyłką. Od jutra przeszkadzające nam tyle indywiduum na zawsze niemem pozostanie.
Cherbourg.”

Wsunąwszy ów list bez podpisu w kopertę, Trilby położył na niej adres Arnolda Desvignes.
Misticot jednocześnie pisał, co następuje:

„Szanowna siostro Maryo!
„Znajduję się obecnie w Cherbourgu, zkąd wyjeżdżam do Anglii, biegnąc za śladem człowieka, którego przeszłość tak pragnęlibyśmy poznać. Widzę, iż ta jego przeszłość jest czarną, w co i ty, siostro, sądzę, uwierzysz, ujrzawszy fotografię, jaką dołączani do tego listu. Pomienioną fotografia jest portretem prawdziwego Ar-