nolda Desvignes. Widoczne zrządzenie Opatrzności pozwoliło mi ją odnaleźć w Blévé, a pierwszy rzut oka przekona się, siostro, iż portret ów w niczem nie jest podobnym do człowieka, jakiego znamy pod nazwiskiem Arnolda Desvignes.
„Śpieszę, by odszukać tego, który sam tylko ma prawo nosić pomienione nazwisko. Jeżeli Bóg pozwoli mi go odnaleźć, lub wykryć przynajmniej, w jaki sposób wspólnik pana Verrière wcielił się w tę obcą sobie postać, panna Aniela uniknie najsroższego ze wszystkich nieszczęść.
„Twój mały, pełen szacunku, na zawsze Tobie, siostro, oddany sługa,
Misticot wsunął list w kopertę, której nie zapieczętował, mając tam włożyć fotografię, poczem napisał adres umówiony do proboszcza w Malnoue.
— No! teraz — rzekł Trilby — możemy pójść, jeżeli zechcesz, porozumieć się z moim przyjacielem o miejsce dla nas aa jego okręcie.
— Idźmy.
Morska restauracya, ów zakład, w którym jakakolwiekbądź okazałość, a nawet i czystość, były rzeczą zupełnie nieznaną, położona na parterze domu, zajmowała obszerną salę, zawieszoną malowidłami, przedstawiającemi sceny z życia marynarzy.
Rzędy stolików, obstawionych krzesłami, wielki kontuar i półki napełnione szklankami i butelkami, dopełniały umeblowania.
Tłum hałaśliwy, przeważnie z majtków złożony, zawierający typy różnych stref i krajów, tworzył liczną klientelę tej karczmy.
Trilby zatrzymał się w progu i pośród tej atmosfery, zgęszczoną dymem z fajek, stal przez kilka minut, zanim spo-