Wyszła z probostwa, kryjąc swe zapatrywania co do Arnolda Desvignes, nie śmiała bowiem otwarcie sprzeczać się z księdzem i przyznawała pozornie, iż mogła się mylić, w gruncie rzeczy wszelako inaczej była przekonany.
Tegoż dnia wieczorem przyniesiono z poczty kilka dzienników.
Siostra Marya, pochwyciwszy je, uniosła skrycie, pragnąc dowiedzieć się wraz z panną Verrière, czy nie zawierają one jakiej wiadomości o Emilu Vandame.
Wszystkie prawie wogóle dzienniki, którym sprawa tonkińska dostarczała obfitej treści do publikowania, wymieniały nazwy okrętów na wschód odpływających, wygłaszały nazwiska oficerów, należących do specyalnych oddziałów armii, oraz rannych i zabitych podczas oblężenia i walki.
Vandame, rzecz prosta, nie mógł należeć do liczby ostatnich, ponieważ odjechał zaledwie przed sześcioma tygodniami, z których podróż zabrała mu czterdzieści dni czasu.
Jeden wszelako szczegół zaniepokoił obie kuzynki.
Dlaczego nazwisko Vandama nie zostało zamieszczonem na liście oficerów, którzy wylądowali przed trzema tygodniami w Marsyli, albo Tulonie?
Tego pytania rozwiązać nie zdołały.
Wróciwszy z probostwa do Malnoue, zakonnica, zastała, w salonie u Anieli kilka dam z sąsiedztwa, które, powiadomione o przybyciu córki bankiera, powitać ją pośpieszyły. Na inną więc chwilę odłożyć trzeba było czytanie dzienników.
Desvignes, przybywszy wczesnym rankiem do Paryża, wprost ze stacyi drogi żelaznej udał się na ulicę Paon-blanc.
Bawił dość długo u Agostiniego, któremu wydawał różne polecenia, mające być wykonanemi w jaknajkrótszym czasie. Następnie pojechał na bulwar Szpitala dla widzenia się z Will Scottem.
Irlandczyk miał się porozumieć z Włochem, dla przyśpieszenia zniknięcia rodziny Béraud.
Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/975
Ta strona została przepisana.