Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/10

Ta strona została przepisana.

Intendent chciał się oddalić.
Małgorzata zatrzymała go gestem.
— Jeszcze słowo... — rzekła.
— Słucham panią.
— Czyś pan starannie zamknął wszystkie papiery znajdujące się w biurku pana Bertin?
— Tak jest, pani, i dołączyłem do nich inne, zresztą nieliczne, które się znajdowały w innych meblach sypialni.
— To właśnie chciałam wiedzieć... — Możesz pan odejść.
Intendent wyszedł.
— I te papiery w niczem mnie nie objaśniły!! szepnęła Małgorzata zostawszy sama, padając zniechęcona na krzesło. — Nie znalazłam nic... ani śladu!.. ani wskazówki!.. — Przez dziewiętnaście lat musiałam milczeć i w głębi serca ukrywać swoje cierpienie i rozpacz, nie mając nawet możności szukania mojej córki... Czy też ona żyje jeszcze? — Gdzie się znajduje? — Czy Robert żyje czy umarł? On by mi ją mógł powrócić, ON, gdyż on wie! Teraz jestem wolna... i bogata... muszę koniecznie się dowiedzieć...

II.

Małgorzata Bertin przez chwilę milczała, a potem dalej ciągnęła swój gorączkowy monolog:
— Prosper podchwycił tajemnicę mego błędu, albo też dowiedział się o niej od swego pana, który