— Tem gorzej dla niego...
Słysząc te wyrazy, Paskal zerwał się z krzesła na którem siedział, i ze zmienioną twarzą, ze wzrokiem pełnym ognia, zawołał:
— Paweł jest moim synem...
— Jest to nieprzyjaciel...
— Cóż to szkodzi? Skoro tylko Jarrelonge i Renata zostaną usunięci, nikt w świecie nie będzie mógł mu wskazać winnych. Zresztą, cokolwiek bądź zabraniam ci tknąć mego syna! Na twoje życie, zabraniam ci tego!
— Zgoda! nikt go nie tknie... — rzekł Leopold głośno.
A po cichu dodał:
— Zobaczymy!
— Teraz — rzekł Paskal — co będziemy robili?
— Zajmiemy się tem co jest najpilniejsze... — odpowiedział były więzień. — Od jutrzejszego poniedziałku, Renata obejmuje obowiązek u niejakiej pani Laurier, kupcowej koronek na bulwarze Beaumarchais...
— Zatem słyszałeś?
— Wszystko, nie tracąc ani wyrazu, przyłożywszy ucho do drzwi. Mieszkanie małej znajduje się przy ulicy Beautreillis pod numerem ***.
— Tak jest...