Jeżeli się mało, a nawet wcale nie obawiał denuncyacyi, bał się bardzo gniewu Leopolda, który mógł się objawić czynnie.
Bardzo się bojąc narazić na jaki wypadek, prawie wtedy tylko wychodził z domu, gdy potrzebował posiłku.
I to jeszcze pamiętał wybierać miejsca, w których zwykle nie bywał i jak najprędzej powracał do domu.
Zresztą zdawało mu się, że to dobrowolne zamknięcie nie mogło być długotrwałem, gdyż beż najmniejszej wątpliwości gniew Leopolda musiał wybuchnąć i zgasnąć jak ogień słomiany.
Jarrelonge ułożył w szufladach swojej komody przedmioty zawarte w walizie i ukrył pieniądze w szafce w murze, której jedną półkę opuścił na spod, tworząc tym sposobem podwójne dno trudne do odgadnięcia.
Posiadał przeszło dziesięć tysięcy franków.
Summa ta wydawała mu się znaczną.
Myślał:
— Przy cierpliwości i roztropności urzeczywistnię swoje marzenie, aby żyć ze swoich dochodów jak poczciwy obywatel, nie bojąc się policyi... Mam o czem czekać na jakiś poważny interes, jeden z tych na które to się długo czeka... Wystudyuję go... załatwię go sam i na stare lata zapewnię sobie byt uczciwy... Bez wspólników!... precz z nimi!... Wspólnicy prędzej czy później sprowadzają kłopoty...
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1011
Ta strona została przepisana.