— Już ją zaspokoiłem — rzekł.
— Zapłaciłeś pan hrabiemu — zawołał sędzia śledczy nie ukrywając zadziwienia.
— Tak, panie.
— Kiedy?
— W dniu 16 zeszłego miesiąca. W tym dniu widziałem pana de Terrys po raz ostatni. W zamian za spłaconą summę hrabia z wrócił mi akt, który mnie czynił jego dłużnikiem.
— Zatem akt ten jest w pańskiem ręku.
— Bez wątpienia.
— I w pańskiej księdza kassowej zapisana jest wypłata miliona?
— Naturalnie.
— To dobrze.
Po chwili milczenia urzędnik zaczął:
— Znając hrabiego od pięciu lat, czyś pan wiedział o jego chorobie?
— Uwadze mojej nie mógł uniknąć stan jego powolnego wyniszczenia.
— Czy on mówił o swoich cierpieniach?
— Czasami, lecz rzadko.
— Czemu je przypisywał?
— Podeszłemu już wiekowi, a nadewszystko wycieńczeniu, będącemu następstwem jego długich podróży.
— Czyś pan podzielał jego mniemanie?
— Nie miałem żadnego powodu być przeciwnego zdania.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1029
Ta strona została przepisana.