Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1049

Ta strona została przepisana.

tem gorzej dla nich... umrę jak męczennica i nie mnie trzeba będzie żałować!

XXIX.

— Jaka to wielka komedyantka, — pomyślał sędzia śledczy.
Potem głośno rzekł:
— Zatem, pani zaprzeczasz?
— Ze wszystkich sił mojej, duszy, z całej mocy mego oburzenia! — odparło dziewczę gwałtownie. — Przecież, panie, dla popełnienia zbrodni trzeba mieć powód jaki bądź nienawiść, chciwość, zemstę... Nie zabija się, dla przyjemności zabijania, czy nieprawda? A więc! jakiż byłby mój cel? Majątek mego ojca był moim majątkiem, i mogłam dochodami rozporządzać podług swojej woli... W domu używałam zupełnej swobody i władzy bezkontrolnej, wszak pan sam to przed chwilą powiedziałeś... Kochałam czule, a raczej uwielbiałam, którego dobroć nigdy mnie nie zawodziła i który moje przywiązanie z lichwą mi oddawał... Dla czegóż miałabym, się stać jednym z tych potworów, o których roczniki sądowe mówią ze zgrozą, i którzy są potwornemi fenomenami ludzkości? Mam przyjaciółkę, kobietę najzacniejszą, która daleko starsza odemnie, mogłaby prawie być moją matką... Wezwij ją pan... wybadaj... — Ona mnie kocha jak swoją córkę i zna mnie dobrze... Ona panu przy sięgnie, dowiedzie, że nie jestem winną