— Ta siostra, której pani istnienia zaprzeczasz, otrzymała wychowanie na tej samej pensy i co i ty...
Honory nie zdawało się że marzy.
— Na tej samej pensyi co i ja!... — powtórzyła.
— Tak, nazywa się Renata... To dziecię, którego urodzenie okryte było tajemnicą, wychowywane było od dzieciństwa przez niejaką panią Urszulę i znało swego tajemniczego opiekuna tylko pod imieniem Roberta.
— Ależ, panie — rzekła wtedy panna de Terrys, pan mi opowiadasz historyę dziewczęcia, o której mi wspomina moja przyjaciółka z pensyi, Paulina Lambert, w jednym z listów, któreś pan kazał zabrać w pałacu...
— Tak, idzie tu o to samo dziewczę... Na kilka dni przed śmiercią ojca pani, zostało one odebrane z pensyi w Troyes przez panią Urszulę, osobistość bezwątpienia płatną, która od owego czasu znikła... Czy nagle ujawnione istnienie tej nieznanej siostry, mającej odebrać pani połowę spadku, nie wydaje ci się dostatecznym powodem do wytłumaczenia pierwszej zbrodni, a może i drugiej?...
Honoryna słuchała każdego wyrazu sędziego z wzrastającym przestrachem.
Ciałem jej wstrząsało konwulsyjne drżenie; — wzrok jej przybierał ten nieokreślony wyraz, napotykany w oczach szaleńców.
Nagle wydała krzyk rozdzierający, poniosła obie ręce ku sercu, jak gdyby dla powstrzymania
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1051
Ta strona została przepisana.