Jako podwładny, sekretarz nie chciał i nie śmiał sprzeczać się ze swoim zwierzchnikiem.
— Co pan teraz rozkaże? — rzekł.
— Odczytaj mi pan protokół...
Zaczęło się czytanie:
Pan Villeret robił notatki.
Wysłuchawszy do końca zapytał:
— Czy pani Bertin, o której obwiniona wspominała, mieści się w liczbie świadków?
— Tak panie, wdowa Bertin z ulicy Varennes...
— Panna de Terrys powołuje się na jej świadectwo... Przesłucham tę panią...
— Czy wysłać jej nakaz stawienia się na jutro rano?
— Nie. Będzie czas na przyszły tydzień. Muszę przejrzeć zeznania i namyślić się... Przejdź pan dzisiaj do chemika, chciałbym jaknajprędzej wiedzieć o jego wnioskach co do natury trucizny.
— Dobrze, panie sędzio.
Sędzia śledczy podpisawszy rozmaite papiery, wyszedł z gabinetu.
∗
∗ ∗ |
Widzieliśmy, że Paskal Lantier spiesznie się udał do piwiarni Drehera.
Leopold niecierpliwy i niespokojny oczekiwał na niego.