sprowadzała ją wyłącznie potrzeba załatwienia różnych sprawunków.
Przesypując próg, biedna matka nie spodziewała się, iż się znajdzie w obec swojej córki, że ją będzie widziała, z nią mówiła.
Pani Laurier siedząc za kantorem, — przygotowywała rachunki.
Renata chowała do pudełek koronki wydobyte dla pokazania kupującym.
Mała Zenejda zapaliła gaz i usiadła przed krosienkami, w których naprawiała rozdartą zasłonę.
Zenejda miała lat czternaście i pół.
Była Ona typem popychadła, ciekawa, gadatliwa i szydercza, prawdziwy gawrosz żeński, obdarzona obficie tym dowcipem paryzkim który przebiega, ulice, złośliwa jak małpa, łakoma jak kot, cięta w języku, gotowa do odpowiedzi — i obdarzona przedwczesną zalotnością, która na przyszłość nie wróżyła nic dobrego.
Do tych ujemnych zdolności Zenejdy trzeba jeszcze dodać pierwszorzędną sztukę udawania. W magazynie danoby jej, jak mówią po prostu, komunię bez spowiedzi; ale jak się tylko wydostała po za obręb nadzoru pani Laurier, która nie żartowała i nie pozwalała ani na ciekawość, ani gadulstwo, ani na kłamstwo, Zenejda z całego serca zadawała się z młodemi robotnicami swojej okolicy zostającemi w nauce w magazynach bielizny lub mód, napotykanemi wieczorem gdy wracały na przedmieście Ś-go Antoniego, gdzie mieszkała jej: matka, poczciwa wdowa
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1063
Ta strona została przepisana.