Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1068

Ta strona została przepisana.

szę dołożyć sztuczkę tych gipiur do koronek, które re mi pani odeśle, gdy nadejdą z Brukselli.
— Dobrze, pani.

XXXI.

— Renata... Renata... — mówiła Małgorzata do siebie. — Nazywa się Renata, tak jak moja córka... Zdaje mi się, że moja córka musi być tak anielsko piękna i posiadać ten głos kryształowy...
Pani Bertin pogrążona w myślach, zaledwie pamiętała o miejscu, w którem się znajdowała.
— Czy to już wszystko, co pani chciała widzieć?... — zapytała Renata.
Małgorzata nagle przebudzona ze swego marzenia, zadrżała.
— Tak, panienko — odpowiedziała spoglądając znowu na dziewczę z rozczuleniem napędzającem jej łzy do oczu. — Wszystko...
— Zatem, moje dziecię — rzekła pani Laurier — weź prędko pudełka, które w tej chwili przygotowałam i udaj się na ulicę Tournelles Nr. 27, do pani Gilbert, dla przymierzenia zarzutki balowej, na którą czeka... Ty to lepiej załatwisz jak Zenejda.
— Natychmiast idę...
Popychadło zrobiło znaczącą minę i mruknęło przez białe, i spiczaste zęby...
— Teraz już mnie nie wysyłają z posyłkami!... Zawsze jak pies na uwięzi!... Potrzebnie ona tu wlazła do magazynu, ta pannica!...